Wady badań przedklinicznych preparatu Pfi..zer - W poszukiwaniu zaginionych małp...

 




Postanowiłam sprawdzić metodologię badań przedklinicznych szczepionki Pfizer – BNT162b2 wykonywanych na zwierzętach. Docelowa szczepionka była badana razem z inną wersją tego preparatu BNT162b1.

*tylko bnt162b2 weszła na rynek warunkowo dopuszczona do obrotu

Szczegółowo opisane eksperymenty znajdują się w publikacji Nature, która ukazała się dopiero 1 lutego 2021r.(!), mimo że wysłano ją do akceptacji 1 września 2020 ( przypomnę, że szczepionka została warunkowo zatwierdzona w grudniu 2020r.):


Vogel, A.B., Kanevsky, I., Che, Y. et al. BNT162b vaccines protect rhesus macaques from SARS-CoV-2. Nature 592, 283–289 (2021). https://doi.org/10.1038/s41586-021-03275-y

Received: 1 September 2020, Accepted: 20 January 2021, Published online: 1 February 2021

Dlaczego daty są ważne? Poszukiwałam tych danych w styczniu 2021 roku, gdy tworzyłam pierwsze wpisy, akurat analizujące dane o preparatach, o białku Spike – szukałam badań przedklinicznych... bez skutku! A chciałam się jedynie dowiedzieć co to za preparaty, i jak były badane...
Teraz nadrabiam przekazywanie informacji – dla mnie osobiście nieco skandalicznych z uwagi na najważniejszy błąd, jaki dostrzegłam już w styczniu 2021, we wpisie o białku S – tylko ze wzmianki z papierów złożonych przez Pfizer do FDA dowiedziałam się, że w badaniach klinicznych użyte małpy miały 2-4 lata....
Omówię we wpisie, dlaczego ten fakt jest tak ogromnie ważny! Jednak przejdźmy przez szereg innych wad, błędów oraz może celowych utrudnień dla czytających tekst?

Nie ukrywam, że długie godziny zajęła mi analiza tekstu. Będę cytowała w języku angielskim, ale zawsze tłumaczenie też będzie zamieszczone. Trudność polega na tym, że dane są POROZRZUCANE w różnych zakamarkach obszernych wykresów i tabel.
Oto, co „odkryłam”:

W badaniach przedklinicznych można zwrócić uwagę na 3 poważne błędy metodologiczne już na wstępie.

Jak można przeczytać w artykule naukowym szczegółowo opisującym badania przedkliniczne tego produktu, był on testowany na myszach i małpach makakach („macaques”).

Przypatrzmy się badaniom na małpach, gdyż jest to model zwierzęcy najbardziej zbliżony (~95%) do człowieka.

Zacznijmy od końca, gdyż w sekcji omawiającej analizę statystyczną autorzy piszą, że
żadna metoda statystyczna nie była użyta do wyboru charakterystyki grup zwierząt oraz ich ilości, a każdy eksperyment był przeprowadzony tylko raz. Wyrzucono wyniki, których nie dało się określić (Bez żadnych szczegółowych danych odnośnie tego, co się stało? Bez.).

Statistics and reproducibility 
No statistical methods were used to predetermine group and samples sizes (n). All experiments were performed once. (…) Indeterminate results were excluded from this analysis.”

Pierwszy ważny punkt - eksperymenty przeprowadzono tylko jeden raz. To jest już karygodne, zwłaszcza podczas testowania produktu, który miał być podawany ludziom! I to jeszcze biorąc pod uwagę poważne wady projektu badania omówione poniżej.

To assess the immunogenicity of BNT162b1 and BNT162b2 in nonhuman primates, we intramuscularly injected groups of six macaques (male, 2–4 years old) with 30 or 100 μg of BNT162b1, BNT162b2 or saline control on day 0 (dose 1) and day 21 (dose 2).

Z powyższego zdania opisującego interwencję wynika, że:

  • po 6 małp płci męskiej w wieku 2-4 lat były poddane eksperymentowi w każdej z:

    - 2 grup : osobno dla 2 preparatów
    - osobno bnt162b1 i osobno dla bnt162b2 , które dostały różne dawki preparatu po 100ug szczepionki i 30ug

  • 1 grupa 0ug dawki szczepionki a w to miejsce wstrzyknięto placebo (sól fizjologiczną): czyli 0ug (placebo).

    czyli...

    6małp x 2 różne preparaty x 3 rózne dawki = 36 małp (lub 24 + ilość małp placebo, gdyż nie jest podana tutaj dokładna liczba małp grupy kontrolnej! Nie jest to dokładnie sprecyzowane!)

Tutaj w opisie eksperymentu – w zdaniu źródłowym nie wyszczególniono ILE małp było w grupie kontrolnej. Przyznaję, że bardzo się natrudziłam, żeby wychwycić i zrozumieć tę „sztuczkę”.

W samym tym zacytowanym zdaniu (które rozłożyłam na części pierwsze) widać już 3 ważne błędy metodologiczne:

  • Mała próba, po 6 małp w grupach testowanych preparatami szczepionkowymi

  • WIEK małp: 2 - 4 lata, a zwierzęta te żyją średnio 25 lat przy czym dojrzałość płciową osiągają w wieku około 4 lat(!), więc eksperyment prowadzony tylko na, powiedzmy, „dzieciach/dojrzewających” makakach

  • PŁEĆ małp: tylko i wyłącznie płeć męska

    • Rozpiszmy sobie ilość małp, i poszukajmy w zakamarkach tekstu ilość dokładną małp kontrolnych: (zajęło mi to naprawdę długie godziny, aby wszystkie małpy zidentyfikować – nawet te wykluczone bez podanego powodu!)

    Dawka szczepionki

    BNT162b1

    BNT162b2

    Liczba małp, którym podano
    bnt1/2 lub sól fizjologiczną
    = łącznie 33

    100 ug

    6

    6

    30 ug

    6

    6

    0 ug (placebo = sól fizj.)*

    9*

    * z tekstu można było wywnioskować, że była tylko 1 grupa kontrolna licząca 6 małp, którym podano placebo (sól fizjologiczną) – jednak w analizie jest mowa o 9 małpach, które otrzymały sól fizjologiczną, dlatego wniosuje się, że były 2 osobne grupy kontrolne po 6 małp, a nie jedna, a 3 poszły może do dalszego „eksperymentu”. I tutaj się właśnie myliłam, bo było po prostu – tylko 9 małp w grupie kontrolnej, która otrzymała sól fizjologiczną! Nie mogłam zrozumieć – czemu taka liczba... Nie pasowało mi to. Jednak chyba wpadłam na rozwiązanie zagadki – i przekonałam się jak można manipulować statystykami... (W dalszej części tekstu.)

    CYTATY świadczące o ilości małp:

    - str. 286 „(...) we intramuscularly injected groups of six macaques (male, 2–4 years old) with 30 or 100 μg of BNT162b1, BNT162b2 or saline control on day 0 (dose 1) and day 21 (dose 2).”

    - opis Fig. 3. „
    Male macaques (2–4 years old) were injected on day 0 and day 21 (arrows below the x-axes indicate the day of second injection) with 30 μg or 100 μg of BNT162b1 (green) or BNT162b2 (pink) (n = 6 each). Additional macaques received saline (control (C), n = 9)).”

    -
    str. 287: „(...) nine age-matched macaques (controls) that had been mock-immunized with saline received the same SARS-CoV-2 challenge”

    Tu nie kończy się trudność z identyfikacją małp, gdyż jest wprowadzone „utrudnienie”.
    Z wnikliwej analizy całego tekstu wynika, że wprowadzono do analizy jeszcze
    dodatkowe 3 małpy, którym nie podano ani preparatu szczepionkowego ani nawet soli fizjologicznej (placebo) – po prostu nie otrzymały żadnego zastrzyku, więc wzięto je pewnie z ogólnej hodowli w momencie zarażania 3 grup małp wirusem (oraz jedną grupę pożywką dla wirusa – dla dodatkowej kontroli). Natomiast te 3 „dodatkowe” małpy „zarażono” właśnie nie wirusem, a pożywką do hodowli wirusa ( DMEM z 10% FSA) – tak samo potraktowano też 3 małpy po 30ug dawki bnt162b2... były to razem 6 małp, które „zarażono pożywką”. - W przypadku użycia 3 małp bez żadnej interwencji (zastrzyku) i potem podanie pożywki, a nie wirusa – jest to bardzo potrzebne, służy jako kontrola negatywna, aby upewnić się, że tu wynik zawsze ma być zero mierzonego miana wirusa – nawet choćby po to, żeby upewnić się czy np. środowisko laboratoryjne nie uległo skażeniu). 


    Powyższe dane o 3 małpach bez interwencji i o tym, że 3 małpy z grupy, która dostała pfizerowską szczepionkę BNT162b2 w ilości 30 ug również dostała pożywkę - pochodzą z tabeli „Extended Data Table 2” - w tej tabeli jest każda z... 27 małp wyszczególniona z datą urodzenia włącznie.

    Razem: 33 małpy + 3 małpy, którym nic nie wstrzyknięto = 36 małp
    Kontrola placebo to 0ug preparatu, została wstrzyknięta sama sól fizjologiczna.
    W tekście analizowanym pojawią się dodatkowo 3 małpy, którym nic nie wstrzyknięto, nawet placebo, po to żeby je później jedynie zarazic pożywką –  dla porównania.

    Zarówno preparaty, jak i sól fizjologiczną, podawano 1 dnia, i w drugiej dawce 28 dni po pierwszym zastrzyku.

    BADANIA ujmowały 2 części:
    Pomiar ilości przeciwciał u małp skierowanych przeciwko białku S (antyS-IgG) w odpowiednich dniach po podaniu preparatów (w porównaniu do kontroli – sól fizjologiczna) oraz inne wskaźniki immunologiczne (na tym nie będę się teraz skupiać).
    Zarażenie wirusem SARS-CoV-2 w celu sprawdzenia, czy szczepionki zapewniają przed nim ochronę:
    41-55 dni po drugiej dawce małpy z grup 100ug każdego preparatu (bnt162b1 i bnt162b2) zostały zarażone wirusem.

    (Jest to bardzo ważny punkt, ponieważ w przeciwieństwie do badań na zwierzętach, w badaniach klinicznych fazy 1/2/3 nie zaraża się się celowo ludzi – byłoby to nieetyczne.)

    Policzmy najpierw wszystkie małpy:

    Co dziwne:

    - po 6 małp z grupy 100ug bnt162b1 i bnt162b2 zostało zarażonych wirusem SARS-CoV-2 (O.K.)

    - 9 z grup kontrolnych

    - 3 z grupy 30ug bnt162b2 zarażone zostały pożywką (brakuje pozostałych 3 małp z grupy 30 ug bnt162b2)

    - wprowadzono jeszcze 3 małpy, które nie dostały uprzednio ani preparatu ani soli fizjologicznej, natomiast zarażono je pożywką (dodano do eksperymentu 3 małpy)
    -

    Dane, które można zebrać z analizy tekstu:

    Wykaz ilości małp wykorzystanych do badań i analiz, o których mowa w tekście:

    Preparat [ug]/sól fizjologiczna [%]

    Preparat BNT162B1

    Preparat
    BNT162B2

    Sól fizjologiczna

    Brak zastrzyku

    SUMA

    0 ug/100%
    (kontrola)


    9 małp






    3 małpy




    36

    30ug/0%

    6 małp

    6 małp


    100ug/0%

    6 małp

    6 małp


    0ug/0%
    (brak zastrzyku)




    Zastrzyki

    Brak zastrzyku



    A oto ilości małp, które znalazłam odnośnie omówienia w tekście (27) po prawej stronie zebrane razem odnośnie zarażenia z podziałem na grupy różnych interwencji:

    Grupa małp

    dawka

    BNT162b1

    BNT162b2

    Zarażenie

    Wirus Sars-CoV-2

    Pożywka
    (sentinel)

    bnt161b1

    bnt161b2

    bnt162b1

    bnt162b2

    Testowa (zastrzyk)

    100ug

    6

    6

    6

    6

    0

    0

    Kontrola (zastrzyk)

    30 ug

    6

    6




    3

    Kontrola (sól fizj.)

    (zastrzyk)

    0 ug

    9

    9



    3 makaki bez bnt ani soli (sentingen)

    - Brak zastrzyku

    Brak zastrzyku
    3




    3

    SUMA

    33 (zastrz.) oraz 3 (bez zastrz.) razem 36

    Suma

    27

    Razem 33 małp przygotowanych i czekających aż dawki będą działać oraz /placebo czekające na eksperyment zarażenia wirusem/pożywką dla porównania – omówiono tylko co się stało z 24 z 33 małp małpami po zastrzykach i 3 bez zastrzyków (razem 27), rozpisanymi w tabeli powyżej.

    Żadna z tych 27 małp „zarażonych” wirusem lub pożywką – nie wykazywała żadnych oznak choroby – nawet te 9, które otrzymały tylko i wyłącznie sól fizjologiczną, a które zostału wirusem zarażone! Znaczy, że ... nie taki wirus straszny dla makaków..? Ale o tym później.
    „None of the challenged macaques—whether immunized or not—showed clinical signs of illness (Extended Data Fig. 7c–f).”

    Brakuje 9 małp. (36-27)

    27 małp w Extended Data Table 2:

    *3 z nich nie poddane sekcji, zostawione przy życiu (30ug bnt162b2) (oznaczone n/a w Ect. Fig. 6 gdzie rozpisano w których dniach jakie małpy zabijano i poddano sekcji). Te 3 małpy zostały również przedstawione Sup. Table 2 jako „sentinel” obok wspomnianych wcześniej „dodatkowych” 3 małp bez żadnych zastrzyków a zarażonych samą pożywką a nie wirusem (razem 6 małp zarażonych pożywką: 3 bez preparatu ani soli, 3 po podaniu 30ug bnt162b2)

    Zostaje 27 małp:

    - 6 bnt161b1 100ug

    - 6 bnt161b2 100ug

    - 9 saline

    - 3 nic (ujęte w * wyżej bez zastrzyków)

    - 3 bnt162b2 30 ug (zostawione przy życiu ujęte w * wyżej)



    Pytanie: tylko 3 z 6-ściu po dawce 30 ug, które na dodatek zostały zarażone pożywką a nie wirusem..? Co stało się z pozostałymi 3...? Nigdzie nie natknęłam się na tę informację, poza tym, że zmierzono im w trakcie trwania immunizacji poziom wskaźników odporności.

    "Zamataczenie" dla tego niespodziewanego i tajemniczego zniknięcia 3 małp... i to z grupy, której podano dawkę 30ug (dokładnie taką podawano później ludziom, więc tym bardziej jest to ważny punkt!) można znaleźć w „Extended Data Fig 6.”, gdzie wyszczególnione są 27 małpy (liczby zaznaczone czerwonym kolorem żródłowej tabeli w artykule) z czego 24 zabito do sekcji, 3 małpy po 30ug bnt162b2 zostały zarażone pożywką i je zostawiono przy życiu do ewentualnych dalszych badań, natomiast dołączone zostały 3 małpy, którym nie podano ani produktów szczepionkowych ani soli fizjologicznej... Jest to bardzo mylące, ale można się doliczyć,

    że NIE WIADOMO co stało się z pozostałymi 3 małpami potraktowanymi 30ug bnt162b2!!! 
    Uważam, że powinni podać jakieś uzasadnienie wykluczenia tych 3 "poszukiwanych" samców...


    Brakuje:

    3 małp z grupy 30ug bnt162b2 (było 6, a jedynie mowa o 3 zarażonych pożywką)

    6 małp z grupy 30 ug bnt162b1.... (tu też nic kompletnie nie wiadomo, co się z nimi stało)

    24 małpy zostały zabite + brakujące 9 małp = 33 małpy (zgadza się opisana początkowa ilość)
    + 3 małpy sentinel bez szczepionki ani soli fizj., które wprowadzono później = 36 małp (zgadza się)

    O brakujących małpach słowem nie wspomniano w tekście dotyczącym analiz (wyliczyłam ich ilość jedynie z początkowych danych, i ogólnych później analizowanych – musiałam je samodzielnie zidentyfikować, w tekście wspomniano tylko, że wyniki, które były nie do zdeterminowania – wykluczyli. Robi się tak, gdy wyniki są np. za wysokie lub za niskie i wskazuje to na wyraźne błędy, lub ogólny jakiś misz masz się zadział co wskazuje na błędy ewidentne – m.in. czynnik ludzki, albo sprzętu...etc.)
    Muszę jednak podkreślić, że wykluczyli akurat te małpy, które dostały... 30ug szczepionki docelowej pakowanej w ludzi w identycznej dawce - 30 ug... !!!!! Czy to nie jest... dziwne..?


    UWAGA:
    Dodatkowo: W „Discussion” jest napisane również, że „Wykazano brak oznak objawów klinicznych choroby, a radiologiczne i patologiczne odchylenia od normy były ogólnie łagodne po zarażeniu. Niesłychane jest to, że w tak ważnym zdaniu brak jest specyfikacji podmiotów tego zdania – występuje ono w cytacie z Ext.D. Fig. 7c-f, że ŻADNA z małp – niezależnie od tego czy była immunizowana (czyli czy dostała preparaty) czy nie (sól fizjoloficzna – po zarażeniu wirusem) NIE WYKAZAŁA objawów choroby. „None of the challenged macaques—whether immunized or not— showed clinical signs of illness (Extended Data Fig. 7c–f) (zaraz wyjaśnię)”

    Cytat oryginalny z Dyskusji: „Clinical signs of disease were absent, and radiological and pathological abnormalities were generally mild after challenge. As in other published reports of immunization and SARS-CoV-2 challenge of nonhuman primates, there was no evidence of vaccine-mediated enhancement of viral replication, disease or pathology (37,38).”

    Wyjaśnienie zagadki ilości 9 małp z grupy kontrolnej..?

    Nierówne próby (ilości małp w interwencjach):
    Szczególnie w Fig. 4 b dokumentu widać wyraźnie nierówność prób, i posługiwanie się statystykami w taki sposób, aby produkt wypadł „lepiej” - otóż małp wszystkich grup zarażonych jest po 6 sztuk (plus kontrole negatywne zarażone pożywką a nie wirusem - sentinel), z wyjątkiem kontroli, w której jest sztuk...9 małp! Spójrzmy:

Wykres pochodzi z publikacji: Vogel, A.B., Kanevsky, I., Che, Y. et al. BNT162b vaccines protect rhesus macaques from SARS-CoV-2. Nature 592, 283–289 (2021).

Widzicie to?
Grupa oznaczona SENTINEL ( puste kółko – kontrola negatywna – 3 małpy bez żadnego zastrzyku i zarażona pożywką, a nie wirusem oraz 3 małpy po 30ug bnt162b2 tez "zarażone" pożywką - razem 6 małp), BNT162B1* oraz BNT162B2* obie zarażone wirusem – wszystkie po 6 małp (!!!), natomiast grupa KONTROLNA – 9 małp!!!
* dawki po 100ug preparatów


Czemu to służy? Czyżby tylko statystyce, wizualnemu przedstawieniu, aby różowo zaznaczony BNT162b2, który wszedł do obrotu jako „Pfizer”, wypadł lepiej? Ja tylko pytam.

(A jeśli się mylę – będę wdzięczna za zwrócenie uwagi w komentarzu!)

Analiza:


Dzień pierwszy:
4 z 9 małp z grupy kontrolnej – po zastrzyku z soli fizjologicznej – podczas 1-wszego dnia po momencie zarażenia ich wszystkich wirusem, wykazało zauważalną ilość wirusowego RNA (ilość kopii około 103,5 ), natomiast 5 z 6 małp z grupy BNT162b2 (różowej) wykazało średnią około 104,7 (znacznie wyższy poziom!) - pojedyncze małpy są zaznaczone kropkami. No, ale to tylko 1 małpa różnicy na niekorzyść szczepionki, a w dalszych dniach poziom wirusa spada do niewykrywalnegoo poziomu.... Tylko jedna małpa różnicy???
Przyjrzyjcie się.

Ponieważ teraz... odwrócę sposób interpretacji wyników:
Wiecie co można wywnioskować odwracając interpretację przedstawioną na wykresie?
Będzie to również zgodne z prawdą:
5 z 9 małp z grupy kontrolnej nie miało mierzalnego (ilość zbyt mała do wykrycia) poziomu wirusowego RNA 1-wszego dnia po zarażeniu, podczas gdy tylko 1-dna małpa z 6-ściu z grupy BNT162b2 (różowa kropka) wykazała taki sam NISKI poziom wirusa, a pozostałe 5 małp po tej szczepionce wykazały najwyższy poziom wirusowego materiału genetycznego, ever. - czyli
5/9 małp (55,5%) małp z grupy kontrolnej wykazało brak nawet mierzalnej ilości wirusa, a 5/6 małp (83,3%) po szczepionce „pfiZera” wykazało znaczną ilość wirusa. Wniosek taki, że wirus znacznie się namnażał u tych małp, u których go wykryto...!!! A to były małpy PO 2 dawkach szczepionki 41-55 dni po 2 dawce !!! - tak tekst ukazuje)

Dzień trzeci:
U wszystkich małp z 3-ech grup (2 preparaty i 1 bez zastrzyków) jest wynik
0/6 z jakąkolwiek ilością RNA wirusa czyli 0 wirusa, a w grupie kontrolnej 5 małp ma wykrywalny poziom, natomiast i tak niższy niż 1-wszego dnia grupa szczepionki „Pfizer” czyli BNT162b2... Oraz 4/9 małp z grupy kontrolnej też nie miały wykrytej żadnej ilości wirusowego materiału genetycznego czyli też 0.
4 z grupy kontrolnej z 0 wirusa w porównaniu do 6 również bez obecności RNA wirusa z grupy wcześniej zimmunizowanych szczepionką BNT162b2 małp. To znaczy, że ten wirus na małpy nie działał zbyt intensywnie – i tu pojawia się kwestia WIEKU MAŁP.
2- do 4-letnie makaki, które dojrzałość płciową osiągają w wieku 4 lat!
To tak jakby robili te badania na nastoletnich dzieciach, które są bardzo odporne na wirusa. Fakt, że słupki kontroli wzrastały w kolejnych dniach, a potem dopiero malały to tylko świadczy o tym, że system immunologiczny dopiero nabywał odporności i walczył też z wirusem – wygraną widać, gdy ilość wirusa już zmniejszyła się do niskiego poziomu w dniach 7-23.
Natomiast 2 kropki szare mówią, że 2 z 9 małp jednak miały dużą ilość wirusa. Jednak bez objawów choroby – jak wyjaśniono w Extended Data Fig 7 oraz Dyskusji (co omówione jest wyżej). Jednak te 2/9 małp z dużą ilością wirusa... A gdyby ilość małp kontrolnych była tak mała jak w innych grupach, czyli 6 – to może tych 2 małp nie było, i już szczepionka nie wypadłaby tak świetnie..?

Szukanie małp, a przede wszystkim próba zrozumienia, ile rzeczywiście tych małp kontrolnych było i dlaczego, i przede wszystkim, czemu to ukryto w zdaniu opisującym dawkowanie preparatów gdzie wyszczególniali ilość po 6 małp i „kontrole” bez podanej ilośći.... - Byłam przekonana, że albo po 6 w dwóch grupach kontrolnych, albo wystarczy tylko 6 – bo to ta sama interwencja. Nie. Było ich 9, o czym świadczą inne informacje porozrzucane w całej publikacji, wykresach, dodatkowych materiałach.
Z jakiej racji, ja się pytam...?
A co jeszcze rzuca się w oczy - właśnie coś, co świadczy na niekorzyść preparatu widoczne na tym powyższym wykresie z publikacji: przecież po preparacie szczepionkowym Pfizer BNT162b2, 41-55 dni po 2 dawce, po zarażeniu w tym samym czasie zwierząt (po bnt162b1 i bnt162b2 oraz kontrolo) taką samą dawką wirusa (1,05x10
6 PFU) – tylko ilość wirusowego RNA w przypadku 83,333% „poszczepionkowych” "pfizerowski" zwierząt (5 na 6) wystrzeliła w górę w porównaniu do umiarkowanego wzrostu w przypadku tylko 44,4 % małp po zastrzyku z soli fizjologicznej (4 na 9 małp). Dodatkowo u drugiego preparatu bnt162b1 nie widać żadnej ilości wirusa (zielony kolor na wykresie) - więc ewidentnie świadczy to o fakcie, że preparat bnt162b2 wykazał pewne dziwne "anomalie" w zwiększonej ilości wirusowego RNA... 


I - Gdzie jest rozbicie na części pierwsze małp z grupy kontrolnej – chcę się dowiedzieć czy te 4 z 9 małp w dniu 1-wszym to te same plus jedna w dniu 3-cim, czy może one już też od razu zmniejszyły wykrywalne ilości wirusa (obroniły się natychmiastowo), a to właśnie pozostałe 5 małp „z opóźnieniem” zaczęło wykazywać zwiększone ilości wirusa – ale też szybko sobie z nim poradziły...? Czy gdyby tak się wymieniły te konkretne małpy z grupy kontrolnej, najpierw 4 pierwsze na wykresie z 1-wszego dnia, pózniej następne 5 na wykresie z 3-ciego dnia – to by znaczyło, że z kontrolami było cały czas wszystko w porządku, a to małpy po szczepionce wykazały jakiś NIEPOKOJĄCY efekt! (dzień pierwszy)
Dlaczego zbiorczo potraktowano te małpy kontrolne? I nie wiadomo która jest która? Powinny być uwzględnione dane ze śledzenia ilości wirusa w organizmie z wyszczególnieniem na każdą małpę w całej rozpiętości czasu. Od pierwszego do ostatniego dnia!


Podsumowując:
Użyto młodziutkie małpy, i tak odporne na wirusa, ponieważ nawet grupa kontrolna bez immunizacji po zarażeniu wirusem SARS-CoV-2  NIE wykazała symptomów choroby. Nie można było wcale ocenić tych niemiarodajnych wyników, bo sami wiemy, że wśród ludzi to młodzi praktycznie nie chorowali! Powinno się kilka razy powtórzyć badania przy takich wynikach...! Z większą ilością małp użytych... (nie poruszam kwestii wykorzystywania zwierząt, bo to tragedia jest wg mnie - jednak trzymam się naukowych wątków w tym wpisie), a małpy powinny być też podzielone na różne kategorie wiekowe!!!

Na jakiej podstawie ktoś przepuścił do ostatniego finału ten preparat i pozwolił go wstrzykiwać ludziom..? 
Nawet na dorosłych małpach nie sprawdzili. A może sprawdzili, i woleli nie włączać tych wyników do danych...? W dzisiejszych czasach już chyba wszystko jest możliwe... Więc wolę zadawać takie pytanie niż je z góry odrzucać.

Nurtuje mnie to, bo „nieładnie pachnie” to badanie ogromnie. Zupełnie jakby moc danych, wykresów, tabelek - z których nic nie wynika, bo nawet nie można porównać skali wpływu szczepionki, po zarażeniu wirusem z racji nieprawidłowo dobranych małp, przede wszystkim pod względem ilości (+wieku, i płci).

A czym się różnią badania kliniczne 1 fazy na ludziach, które ruszyły 29 kwietnia 2020 roku..? A tym, że po zastrzykach, ludzi się NIE zarażało wirusem – to by było wbrew etyce – wypuszczono ich do populacji i sprawdzano czy się zarażą czy nie... Mogli wcale nie mieć kontaktu  z wirusem - a statystyka ładnie okłamała, że "szczepionka ich ochroniła" - ponieważ taką metodę statystyczną stosowano co do skuteczności preparatu...

Czy rozumiecie tę kolosalną różnicę...?

Post już jest zbyt długi na analizę wyników faz 1-3 badań z udziałem ludzi... Natomiast ARR i RRR to jest różnica – tak tylko dając „cynk”.

EDIT: Co tak właściwie wykazano w  badaniu? Chyba jedynie to, że mRNA wstrzyknięte makakom z sukcesem posłużyło do wyprodukowania przez organizmy małp kodowanego białka (całego białka Spike w przypadku BNT162b2 lub jego fragmentu RBD w przypadku bnt162b1), i że ich organizm wytworzył również przeciwko temu białku odpowiedź immunologiczną... A kwestie bezpieczeństwa i jakiekolwiek inne aspekty z wielu, które można poruszyć...? To badanie prawie nie brało ich pod uwagę... Poza tym, że małpy przeżyły po dawkach preparatów,  i nie zachorowały po kontakcie z wirusem - ale to może też zasługa młodego wieku małp... skoro te bez preparatu żadnego też nie zachorowały po zarażeniu! Więc z tego powodu trzeba było lepiej zaprojektowane badanie na różnych grupach wiekowych przeprowadzić. A nie przepychać do kolejnych faz - na ludziach... Czy to beztroska, czy bezmyślność czy może... celowe działania..? Można się zastanawiać.

/ We wpisie nie ujęłam wcale analizy wskaźników immunologicznych – na ten moment myślę, że może wystarczy tylko powyższe część analizy tych badań... /

/Wyszczególnione są oczywiście tylko nieliczne aspekty tego badania (np. wykres obejmuje jeszcze dzień 6 i 7-23 zbiorczo, są jeszcze inne podobne wykresy etc.), tam, gdzie zauważyłam "nieścisłości". /

/Post inspirowany poniekąd reklamą billa g. książki pt. „jak kłamać za pomocą statystyk” - gdzieś widziałam, i zapamiętałam jedynie tytuł.../


Poniżej referencje.

--

P.S. Co jest jeszcze ważne, a nawet może i najważniejsze w tym badaniu?
Autorzy zaadresowali pewnien szczegół w swojej dyskusji, który wcześniej również ujęłam, celowo, w cytacie: „
As in other published reports of immunization and SARS-CoV-2 challenge of nonhuman primates, there was no evidence of vaccine-mediated enhancement of viral replication, disease or pathology (37,38).”
Tłumaczenie: „Podobnie jak w innych opublikowanych doniesieniach o immunizacji i zakażeniu SARS-CoV-2 zwierząt z rzędu naczelnych, nie znaleziono dowodów na
wzmocnienie replikacji wirusa, choroby lub patologii wywołanych przez szczepionkę (37, 38).”

Ja zauważyłam tylko, że ilość wirusowego RNA u 5 z 6, czyli 83,3 %, małp z grupy 100ug BNT162b2 po zarażeniu „wystrzeliło” w górę jeśli chodzi o 1-wszy dzień – w porównaniu do 0 małp z grupy BNT162b1... i kontroli, u której zmierzono znacznie mniejsze ilości i to tylko u 44,4 % małp... (4 z 9) – czy Autorzy tego nie dostrzegli, skoro napisali takie zdanie? A może wiedzą, że właśnie wniosków żadnych nie należy wyciągać i pokazali statystyki od "korzystniejszej" dla preparatu strony, ponieważ przede wszystkim badania trzeba było powtórzyć, oraz użyta by
ła zbyt małej liczebności próba (6 małp), zbyt młoda i zbyt... męska...?

(przypominam, że tylko na makakach płci męskiej robili badania)

P.S. 2. Nie zdążę już omówić moich obaw związanych z wiekiem małp, jednak są one ujęte we wpisie ze stycznia 2021 roku Białko S wirusa - czy rzeczywiście jest bezpieczne..?
i wnioskuję, że był to związek z efektem wzmocnienia infekcji zależnej od przeciwciał (ADE) w związku z przyjęciem preparatu... Jednak jest to temat na osobny, szczegółowy wpis na blogu.


Referencje:

Vogel, A.B., Kanevsky, I., Che, Y. et al. BNT162b vaccines protect rhesus macaques from SARS-CoV-2. Nature 592, 283–289 (2021). https://doi.org/10.1038/s41586-021-03275-y


-------

Simmons HA. Age-Associated Pathology in Rhesus Macaques (Macaca mulatta). Vet Pathol. 2016 Mar;53(2):399-416. doi: 10.1177/0300985815620628. Epub 2016 Feb 10. PMID: 26864889; PMCID: PMC5909965. :

„Rhesus macaques age at about 3 times the rate of humans, with puberty occurring between 2.5 and 4.5 years, menopause at ~26 years, a median life span of 27 years, and a maximum life span of ~40 years.19

„Rhesus macaques share ~95% genetic homology with humans and have been designated as a high-priority organism for whole-genome sequencing by the National Human Genome Research Institute, since genetics and genomics are increasingly integral to biomedical and evolutionary research.67–69”


Komentarze

  1. Rewelacyjna praca. Zasługuje pani na 1000 kaw i lepiej. Dziekuje za informację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie za miłe słowo - chociaż wolałabym nie mieć powodów do wykonywania takich analiz - po fakcie... Dopisałam jeszcze przed chwilą na końcu małe podsumowanie odnosnie ogolnie kwestii "Co wykazało to badanie". Oznaczone "Edit". Pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. Super materiał, zresztą kolejny. Kawę w realu postawię bo konta nie posiadam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję - bardzo się cieszę, że jest to zrozumiałe! A kawa - to absolutnie nie jest tutaj istotne - aczkolwiek miłe, przyznaję :) Dzięki, Mirku!

      Usuń
  3. Dzień dobry Pani Agato
    Kolejna rzeczowa i rzetelna praca wykonana przez Panią. Jak zwykle nasuwa mi się mnóstwo pytań, ale skoncentruję się tylko na dwóch aspektach.
    1) Czym różni się materiał zakaźany w postaci "Pożywki" od "wyizolowanego wirusa Sars-Cov-2"?
    2) Czy późniejsze badanie małp polegało na wyszukiwaniu fragmentów wirusa, czy na wyszukiwaniu kompletnych wirusów, w ilości przekraczających tę, jakiej poddane (narażone) były badane małpy?
    *Jeśli chodzi o badanie to mam na myśli sławne już testy PCR szukające fragmentów DNA czy RNA a nie kompletnych łańcuchów. Jeśli chodzi o większą ilość wirusów mam na myśli to, że organizm został zarażony i komórki zajęły się replikacją wirusa.
    Jak zwykle pomijam fakty docierające każdego dnia o wyizolowaniu czy też nie samego wirusa oraz pracach firm farmaceutycznych na modelach komputerowych czy "żywym materiale".
    Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie - ponownie :) Bardzo mnie cieszy, że mam tak wnikliwego Czytelnika w gronie obserwujących ten blog. Cieszę się również, że tekst ogólnie ma sens: nie tak łatwo jest "skomplikowane" badania przedstawiać dla Ludzi, którzy nie mają kierunkowego wykształcenia. Nie zawsze jestem pewna, czy mi się to udaje. Już śpieszę z odpowiedziami:
      1) ogólnie, główny punkt badań to najpierw zaszczepić małpy, a po odpowiednim upływie czasu - zarazić je wirusem. Po zaszczepieniu bada się z pobranej krwi poziomy znaczników immunologicznych (czy szczepionka wywołała np. stymulację produkcji przeciwciał IgG skierowanych specyficznie już przeciwko białku S, i inne), a po zarażeniu wirusem, obserwuje się też udział znaczników immunologicznych PLUS obserwacja ilości materiału genetycznego wirusa (co świadczy właśnie o tym, czy organizm efektywnie go eliminuje, czy jednak wirus się namnaża...)
      I tutaj się kłania też aspekt - SKĄD jest ten wirus, którym "zarażano" małpy - w tekście jest to zaznaczone na str. 287 jako (strain USA-WA1/2020) - i tutaj już nie wchodzę czy poprawnie i skąd go mają, ponieważ ma Pan rację, że co do prawdziwej izolacji wirusa można mieć wątpliwości! (Podejrzewam, że gdybym również tę kwestię zaczęła analizować - powstałby o wiele bardziej obszerny wpis... i tak jest z ogromna liczbą aspektów badań! Jednak trzeba się skupić czasem na konkretnym wątku... )
      Powyższe badania - zaszczepienie i pomiary m.in. poziomu produkcji przeciwciał - po czym zarażenie wirusem i te same pomiary plus dodatkowo ilości wirusa poprzez pomiar poziomu RNA - MUSI mieć punkt odniesienia! Po to są grupy kontrolne - czyli np. małpy, którym nie wstrzyknięto szczepionki, a placebo w postaci soli fizjologicznej - i robi się te same pomiary, ktore maja wykazywać 0 - i w odniesieniu do tego 0 podaje się wyniki, tworzy wykresy itd.... badz inne fluktuacje (jest to tez niekiedy skomplikowany temat wnikając w szczegoly niektorych projektow badań).
      Dodatkowo, w przypadku zarażenia, użyto jako "nie-wirus" - sterylnego podłoża do hodowli tego wirusa w przypadku 3 małp, które wcześniej żadnego zastrzyku nie dostały, i w przypadku 3 małp po dawce 30ug BNT262b2... To jest kontrola negatywna - małpy dostały tak jakby też "placebo", a nie wirusa - w postaci komponentu, który też jest obecny w zastrzyku grup małp zarażanych wirusem - był on hodowany na tym podłożu, więc zastrzyk też trochę tego podłoża zawiera! - ewentualne skutki uboczne mogłyby być wynikiem wpływu samej pożywki, a nie "naszego" badanego wirusa! Gdyby ta i ta grupa wykazała np jakąś specyficzną cechę chorobową - możnaby podejrzewać, że to sam wpływ tej właśnie sterylnej, niezależnej od wirusa - pożywki.
      Jest to dodatkowa kontrola - negatywna - tam ma nie dojsc do pomiarów jakiegokolwiek poziomu RNA wirusa. Jeśli by sie tak zdarzylo - to znaczy, ze caly eksperyment jest niewiarygodny, bo srodowisko laboratoryjne, albo sama pozywka (wspolny zbiornik nieraz) ulegla skażeniu....

      2)Pomiar wirusowego RNA wiązał się z przeprowadzeniem reakcji RT-qPCR - pierwszy etap odwrotnej transkrypcji (z RNA na DNA - 1 cykl) - oraz w czasie rzeczywistym pomiar przyrostów ilości DNA po kaźdym cyklu "podwajania" ilości materiału genetycznego - na tej podstawie, można wyciągnąć wnioski co do ilości wirusa w danych próbkach...
      Na bazie oczywiśćie sekwencji znanych, zgodnych z tym materiałem genetycznym tego szczepu "strain USA-WA1/2020' - specjalne startery reakcji RT-qPCR muszą zostać najpierw zaprojektowane, a potem użyte...

      Czy te aspekty są już choć trochę bardziej zrozumiałe...?

      Usuń
    2. Tak dziękuję. Jak na razie wszystko jest klarowne. Olbrzymia dawka wiedzy w artykule i odpowiedzi na pytanie, to i kawa się należy. Pewnie dojdzie zimna jak ta poprzednia po 5 dniach... Spytam jeszcze o układ odpornościowy ale to trochę później, bo wymaga to dużo pisania, a czasu w tej chwili brak. :)

      Usuń
    3. Cieszy mnie, że jest Pan zainteresowany, że mogłam naświetlić bardziej kilka aspektów przeprowadzania badań naukowych - co czerpię obecnie z doświadczeń z przeszłości. Jest to bardzo budujące, że mogę się podzielić pewnymi kwestiami, i że nie jest to bezcelowe.
      Proszę nie czuć się zobligowanym do tej kawy - dałam jedynie możliwość wymiany pewnej formy "energii", aby moja dobrowolna, własna praca włożona nie musiała mieć jedynie jednokierunkowych uwarunkowań z założenia... Ponoć to ważne, by zachowywać balans we wszystkim - więc załączyłam taką opcję w drugą stronę, aby była możliwość wymiany energii.
      I nie ukrywam, że bardzo to miłe i motywujące do dalszej pracy, gdy widzę "informację zwrotną" w postaci kawy.
      Dziękuję serdecznie - jednak proszę pamiętać, że nie jest to wymagane, i można pytać bez limitów i bez żadnych wymogów co do kawy.... (Nie wiem czemu prawie wszyscy komentujący zwrócili uwagę akurat na ten szczegół :) ale cóż... niech już będzie :) )
      Dziękuję, pozdrawiam, i mam nadzieję - do napisania! Wszystkiego dobrego :)

      Usuń
    4. Dzień dobry Pani Agato
      Po tygodniowej przerwie, ponownie ja :)
      Jak wspominałem w poprzednim wpisie jeszcze jedna - ale nie jedyna - sprawa, która mnie ciekawi. Tym razem chodzi konkretnie o układ immunologiczny i jego odpowiedź na kontakt z patogenem czy szczepionką.
      (teraz będzie dużo pisania/czytania aby nakreślić problem)
      Każdy organizm jest tak zbudowany, że posiada układ, który rozpoznaje to, z czym się styka, jako "swój" - "obcy". W ten sposób monitoruje własne komórki jaki i wszelkie patogeny wnikające do ciała. Co ciekawe nie każdy obcy traktowany jest jako intruz do natychmiastowej pacyfikacji. Zdrowy organizm sam reguluje dopuszczalną populację "gości". Przykładem są bakterie jelitowe ale nie tylko. Również jego reakcja na kontakt z patogenem, nie jest u każdego jednakowa. U jednych wywoła objawy chorobowe a inny nawet nie zorientuje się, że miał doczynienia z czynnikiem chorobotwórczym. Symptomy, które rozpoznajemy i opisujemy jako chorobę, najczęściej są wynikiem odpowiedzi naszego organizmu na kontakt z "obcym". Przykładem niech będzie wirus grypy, który wnikając do płuc, powoduje reakcję obronną w postaci podwyższenia temperatury, bóli mięśniowych, wytworzenia warstwy śluzu w płucach, itp. Sam wirus nie ma takich zdolności, aby bezpośrednio uszkodzić organizm biliardy razy większa od siebie. To nie rekin, który zaatakuje i odgryzie pół płuca. On działa subtelniej, bo wnika do komórek i zmienia ich status ze "swojego" na "obcy", przy okazji replikując się w nich. I teraz po tym wstępie, zadam pytanie. Wiedząc jak odmienne są organizmy i jak reagują na różne substancje, jak możemy ustalić, że wprowadzona szczepionka jest skuteczna lub nie? Wytworzenie dużej ilości przeciwciał może być wynikiem nadwrażliwości organizmu na dany składnik preparatu (osłabiony wirus, części wirusa, pojedyncze białko wirusa) a nie rzeczywistej potrzeby zbudowania ogromnej armii obrońców. Dobrym przykładem są alergicy. Patogenem jest pyłek roślin lub zarodniki grzybów. U większości ludzi, nie występują żadne symptomy chorobowe - mimo, że ich organizm z pewnością namierzył intruza i stara się go pozbyć - a u uczuleniowców, całe mnóstwo. Dlaczego zakłada się, że organizm z biegiem czasu traci swoje właściwości wytwarza przeciwciał (zapomina)? Czy nie jest tak, że każdy kontakt z nowym zagrożeniem zapisywany jest w "wielkiej księdze wrogów" i w razie potrzeby, podczas nowego spotkania, organizm sam identyfikuje "najeźdźcę" i wprowadza sprawdzony już wcześniej system zaradczy lub uczy się nowego postępowania? Logiczne wydaje się, że ciągłe produkowanie przeciwciał na każdą ewentualność, musiałoby być bardzo wyczerpująca dla organizmu, pod względem zasobów surowcowych jak i energetycznym. Stąd spadek do zera czy prawie zera, w momentach braku zagrożenia. Podczas ostatniej "pandemii koronowirusa" ukół się nowy termin "chory bezobjawowy". Oczywiście nie jest to nowy stan, bo wcześniej również istniało określenie na ludzi, którzy są czymś zakażeni, ale nie wykazują żadnych objawów chorobowych. Nazywano ich "super roznosicielami". Pokazuje to też, jak niewiele wiemy o leczeniu ludzi, a nasze diagnozowanie chorób, opiera się głównie, na rozpoznaniu charakterystycznych symptomów.

      Usuń
    5. Witam serdecznie,

      Zacznę od końca:
      Istnieją 2 rodzaje odporności:
      1) odporność na zakażenie mikroorganizmem (gdzie patogen nie ma możliwości nawet na chwilę "rozgościć" się w danym organizmie, ponieważ jest niezwłocznie wyeliminowany przez system immunologiczny)
      oraz
      2) odporność na rozwinięcie choroby (tu można być już nieodpornym na "zasiedlenie" czasowe organizmu przez patogen, a co za tym idzie - roznoszenie mikroorganizmów na innych, natomiast nie rozwija się żadnych objawów choroby)

      Ten 2 rodzaj odpowiada za możliwość bycia nosicielem i ROZnosicielem patogenów, czyli transmisję, w sytuacji gdzie sam osobnik nie doświadcza żadnych objawów.
      Mylnie jest to ostatnio nazywane jako "chory bezobjawowo" - tyczy się to jedynie stanu "nosicielstwa", a nie choroby, ponieważ choroba to zestaw objawów, więc - błąd logiczny w nazewnictwie.

      W związku z pytaniem o obronę - ma Pan rację. Konkretne przeciwciała czy całe systemy obronne skierowane przeciwko danemu "zagrożeniu" nie są potrzebne cały czas i ich ilość maleje po przebytej chorobie, infekcji, czy tez właśnie szczepionce. I tutaj do gry wchodzą komórki pamięci, limfocyty zarówno B jak i T (są spory które konkretnie, natomiast jest to powiązane sygnalizacyjnie, i obie te grupy współpracują w szlakach komunikacji) - w momencie, gdy zagrożenie pojawia się ponownie w czasie, gdy nie ma żadnych krążących specyficznych przeciwciał skierowanych przeciwko nim - w ciągu dosłownie chwil od momentu ponownej inwazji organizmu dochodzi do "ALARMU" i momentalnego produkowania całych "armii" specyficznych przeciwciał, których budowa została podczas pierwszego kontaktu ściśle wykształcona i określona oraz zapamiętana (!) - podczas pierwszego dłuższego "spotkania z wrogiem" (kiedy to organizm dopiero uczył się produkować skutecznej budowy przeciwciała. Teraz jest tutaj wyeliminowany czas na "uczenie się" oragnizmu budowy patogenu.) Więc - pomiar obecnych konkretnych przeciwciał jako miernik poziomu odporności wydaje mi się totalnym fiaskiem rozumienia procesów immunologicznych przez "ekspertów". Czytałam jakiś czas temu w pewnym anglojęzycznym podręczniku do immunologii, że intensyfikacja produkcji "zapamiętanych" przeciwciał z przeszłości zachodzi bardzo sprawnie, ponieważ nawet krążące w organizmie, a na dany moment "niepotrzebne" przeciwciała - zmieniają swoją budowę na tę konkretną, potrzebną w danym momencie. (Niesamowite, prawda..? :) )

      Odnośnie tego, jakie mikroorganizmy są "potrzebne" a nawet "niezbędne" dla organizmu, jest to kwestia chyba już naszego "programu" genetycznego (który cały czas ewoluuje...wraz ze zmieniającym się środowiskiem) - w jelitach bez naszych współsprzymierzeńców, mikroflory odpowiedniej - nie bylibyśmy w stanie nic przyswajać z pożywienia. Natomiast te same mikroorganizmy w specyficznych warunkach mogą też mutować i stawać się niebezpieczne - mają wtedy inny profil odpowiednich markerów (znaczników) w swojej budowie, które już organizm identyfikuje jako te "niekorzystne" i uczy się je eliminować. (Jako anegdota - na ostatnim roku studiów w Edin, po wielu segmentach zajęć z mikrobiologii, niektórym studentom tak się zakorzeniły informacje o tych "groźnych" szczepach E. coli, że zarówno ja byłam w ciężkim szoku, że "zapomnieli" oni o tym, że to nasza podsawowa bakteria w jelitach, niezbędna, a oni byli w szoku, że one nie są z natury niebezpieczne... ;) śmieszno i straszno! ) (cdn...)

      Usuń
    6. I teraz jeszcze - stopień wrażliwości na różne czynniki rozpoznawane przez nasz organizm jako korzystne/neutralne/stwarzające zagrożenie, a nawet możliwość reakcji alergicznych - czyli nadmiernej nadmiernej reakcji organizmu.
      Ja osobiście skłaniam się do teorii najbardziej dla mnie logicznej - dopiero niebawem będę ją zgłębiać szczegółowo. Natomiast - żyjemy w czasach epidemii alergii, nigdy wcześniej nie było mowy o tak wysokim wskaźniku ilości alergików! I moim zdaniem powodem są... szczepionki zawierające adjuwanty. Adjuwanty, czyli składniki silnie wzbudzające odpowiedź immunologiczną na zagrożenie (np. rtęć czy aluminium), są stosowane po to, by składnik patogenu w szczepionce, przeciw któremu chce się wygenerować reakcje systemu immunologicznego - został z całą pewnością rozpoznany i aby uzyskać silną odpowiedź skierowaną przeciw niemu... Jeśli doda się nawet małą ilość takiego wysoce toksycznego składnika, ma się praktycznie gwarancję na wzbudzenie aktywacji układu odpornościowego ze stanu normalnego, czuwania... Chodzi o ten moment przejścia w wysoką aktywność wyłapywania "wrogów". A więc, jeśli dziecko szczepione jest np. w okresie pylenia traw/drzew - jeśli pyłki dostaną się do organizmu, ten może też potraktować je jako szczególnego "wroga" (co tak naprawdę spowodowane jest jedynie adjuwantem ze szczepionki bądź innym czynnikiem, który obciążył i wzbudził działanie systemu odpornościowego), w porownaniu ze stanem "normalnym", gdy w braku obecności ciężkiej alarmującej "toksyny" system immunologiczny nie byłby nadmiernie wyczulony. To samo tyczy się alergii na niektóre pokarmy, bądź ukąszenia owadów - jeśli pierwszy kontakt nastąpił w okolicach podania szczepień z adjuwantami - być może to mogło być przyczyną rozwinięcia "stanu alarmowego" wobec tego czynnika, który to stan został "zapamiętany" na całe życie jako prawidłowa odpowiedź organizmu w przypadku takiego właśnie zagrożenia - czyli alergie.
      Czy to ma sens..?
      Dla mnie - ogromny. Na ten moment wyjaśniam bez wchodzenia w specjalistyczną terminologię jak ja widzę powiązania pod względem możliwych mechanizmów (takie łączenie faktów to była zawsze moja ulubiona "działka" :) )

      Jednak wszystko też zależy od szeregu innych czynników, specyficznych dla genetyki również, naturalnej "siły" odporności organizmu, a i też sposobów uczenia małych organizmów zaraz po narodzinach... W dzisiejszych czasach na dzień dobry pakuje się wiele zastrzyków w nowonarodzone dzieciątka, nie dając im żadnej szansy na naturalny rozwój systemu immunologicznego... Dodatkowo - jeśli poród następuje poprzez cesarskie cięcie - to jest najgorsze połączenie, ponieważ ciąża to cały proces reakcji sprzężenia zwrotnego dodatniego, i kulminacja tego procesu czyli ostateczne przepchnięcie Dzieciątka przez kanał rodny Matki - powoduje "oblanie" (w tym właśnie momencie z tego kanału rodnego) Dziecka ogromną ilością hormonów ochronnych! - tych właśnie zapewniających odporność, uczących system immunologiczny - na początku drogi w środowisku "poza-wodnym"... Jak się sztucznie "wyjmie" Dziecko - to brakuje tego krytycznego zjawiska...

      Czy to jest zrozumiałe wszystko i łączy się "w całość" w pewien sposób..? Co Pan myśli o takim moim rozumieniu tych kwestii? W biologii jest więcej niepewnych kwestii niż pewników... Więc dlatego zawsze debaty naukowe są wskazane, aby dać pole do uzasadnienia danych poglądów naukowych poprzez właśnie takie wchodzenie w szczegóły i łączenie elementów układanek w całość...

      W razie dalszych pytań - służę :)
      Pozdrawiam najserdeczniej :)

      Usuń
    7. Dziekuję serdecznie za odpowiedź. Jak zwykle jestem w pełni usatysfakcjonowany jej treścią. :)
      Pozwoli Pani, że odniosę się do kilku tez postawionych przez Panią. Proszę potraktować je jako moje prywatne przemyślenia. Nie jestem z wykształcenia biologiem, więc nie jestem również uprawniony, do stawania w polemikę w tych tematach.
      Temat pierwszy: Alergie kontra szczepionki
      Jak wspomniała Pani, z roku na rok obserwujemy coraz większy wzrost alergii. Idzie on w parze wraz z postępem cywilizacyjnym. (Ciekawe, że dotyczy to również zwierząt domowych, które nam towarzyszą. Zdarzają się pewne przewlekłe nietolerancje lub nadwrażliwości pokarmowe.) Jako jedną z możliwych przyczyn wymienia Pani szczepionki a konkretnie adjuwanty dodawane do nich. Czyli związki rtęci lub aluminium. O ile wpływ tych pierwiastków bezsprzecznie jest szkodliwy dla organizmu - co udowadnia wiele publikacji naukowych - to prawda jest taka, że nie pojawiły się one wraz z postępem medycyny czy rozwojem technologicznym. Kontakt z różnym związkami człowiek miał od zarania dziejów. Jedyna różnica polegała na sposobie w jaki te substancje dostawały się do organizmu. Wcześniej było poprzez kontakt przez skórę, wraz z pożywieniem lub wdychane z powietrzem. Teraz doszło jeszcze bezpośrednie wstrzyknięcie do organizmu. W tym kontekście nasuwa się pytanie. Czy ludzie z przed ery przemysłowej, którzy wybudowali swoją osadę lub mieli pola uprawne na terenach, gdzie występowały rudy boksytu (aluminium) lub cynobru (rtęć), również zmagali się z pewnymi nadwrażliwościami organizmu? Wszak eksponowani byli na nie w sposób ciągły. Oczywiście pierwiastki tworzą różne związki, i nie wszystkie są reaktywnwe i źle oddziałują na człowieka. Prawda też jest taka, że w organiźmie pod wpływem np. kwasów żołądkowych ulegają przemianie jedne w inne (związki nie pierwiastki ;) ). Współcześnie, alergie nie są domeną tylko najmłodszych, ale dotykają i pojawiają się również u osób dorosłych, a nawet starszych. (Tak wiem, te osoby również są szczepione: grypa, żółtaczka, itp.) Ciekawe jak to obecnie można odnieść do ludzi, bezpośrednio pracujących z tymi wyizolowanymi pierwiastkami i mającymi z nimi kontakt, w kontekście alergii a nie zatrucia organizmu? Nie podważam tu niebezpieczeństwa podawania różnych preparatów domięśniowo dzieciom czy dorosłym. Z pewnością taki zabieg, musi wywoływać jakąś reakcję organizmu. Być może autyzm, a może inne niedorozwoje w narządach. Rtęć znana jest ze swojego destrukcyjnego oddziaływania na żywe komórki. Ciekawe, że nawet ciężko porównać taką zależność z innymi powiedzmy bardziej "zacofanymi" krajami, ponieważ medycyna, warunki bytowe, pożywienie, higiena, itp., zawsze idą w parze, a raczej jednej grupie. Mam wrażenie, że postęp technologiczny mimo, że ma wpływ na cały świat, to chyba jest najmniej odpowiedzialny za alergie, ponieważ tylko niewielka część ludzkości, ma bezpośredni kontakt z jego najbardziej uciążliwą formą. Reszta dostaje lub korzysta z finalnego produktu - czystego, ładnie zapakowanego.

      Usuń
    8. Kandydatami na największych sprawców tego stanu w mojej ocenie, to medycyna i higieniczny tryb życia. Te dwie dziedziny próbują oderwać nas od środowiska naturalnego jakim jest nasza planeta Ziemia. Mam wrażenie, że głównym ich celem, jest całkowite odizolowanie nas od zewnętrznego środowiska, wraz z pełną eliminacją innego życia, które nas zamieszkuje (bakterie, wirusy, grzyby, robaki, itp.). Ale my chcemy żyć. Chcemy mieć kontakt z naturą. Lecz gdy sami się jej pozbyliśmy z naszego wnętrza, wtedy ta prawdziwa - zewnętrzna - stanowi dla nas zagrożenie. Wzdłuż naszych jelit ulokowane są komórki neuronowe jak w mózgu. Jest to nasz drugi mózg. Po co on jest? Nie odpowiada za myślenie, ani za motorykę ciała. Nie chroni go również bariera krew-mózg. To on komunikuje się z tym co w nas żyje i co dostarczamy do organizmu w postaci pożywienia. Jeśli pozbyliśmy się naszych symbiotycznych sprzymierzeńców i kontrolowanych przeciwników, wtedy wrogiem staje się nasze ciało. Tak chyba powstają różne choroby autoimmunologiczne. Najpierw w drodze ewolucji przez miliony lat nasze ciała uczą się wytwarzać mechanizmy obronne przeciw wszelkim intruzom wnikającym do niego, aby później pozostawić tę armię "specjalistów" bez zajęcia, ponieważ wszystko sami zewnętrznie usunęliśmy. Gdy do naszego świata przedostanie się jakiś alergen np. pyłek roślin, to organizm rzuca się na niego, jak wataha wygłodniałych wilków, tygodniami przetrzymywanych bez jedzenia. W koncepcji wpływu szczepienia na wrażliwość organizmu na pewne substancje widzę pewną niekonsekwencję. O ile bardzo trafnie mogłaby się sprawdzić w przypadku alergii na pyłki roślin lub zarodniki grzybów to już przy alergiach pokarmowych lub od "ugryzienia" owadów widać pewne niedociągnięcia. Zacznę od tego co się teoretycznie sprawdza. Pyłki roślin lub zarodniki grzybów występują zawsze czy tego chcemy czy nie. Są małe - praktycznie niewidoczne. Zawsze możemy założyć z niemal 100% pewnością, że po zaszczepieniu - w przeciągu powiedzmy roku - pacjent miał kontakt z tym czynnikiem. Czyli wszystko się potwierdza. Inaczej to wygląda z "ugryzieniami" owadów lub pożywieniem. Można być całymi latami nieużądlonym przez pszczołę czy osę lub w ogóle nie jeść pewnych pokarmów bo np. nie występują w rejonie świata, w którym mieszkamy. Wyjeżdżamy w tropiki, próbujemy egzotyczny owoc, albo idziemy na rodzimą łąkę i użądliła nas pszczoła. Organizm reaguje. Dlaczego? Przecież nigdy nie mieliśmy kontaktu z alergenem, a już na pewno nie w czasie szczepienia, czy jakiś czas po nim. W jaki sposób takie przypadki, dałoby się wytłumaczyć koncepcją jednoczesności zaistnienia adjuwantu i alergenu?
      Temat drugi: Naturalne poczęcie
      W tym temacie podzielam Pani stanowisko odnośnie przekazania przez matkę swemu dziecku dawki hormonów a także pierwszych mieszkańców układu pokarmowego. Nie byłbym sobą gdybym jednocześnie nie próbował znaleźć innych możliwości. Weźmy dla porównania organizmy jajorodne. Ich potomstwo wykluwa się z całkowicie sterylnego środowiska jakim jest jajo. Mimo iż ono przechodzi przez kloakę, która jest ujściem aż 3 układów i powierzchnia jaja pokryta jest wieloma warstwami różnych substancji organicznych, to po miesiącu inkubacji - czy to w gnieździe pod ptakiem, czy w kopcu gnijących liści u krokodyla, albo w piasku u żółwia - substancje te, uległyby rozkładowi, zanim miałyby kontakt z wyklutym stworzeniem. A może moment narodzin albo wyklucia, ma wywołać w nowym organiźmie, pewien rodzaj stresu stymulującego lub aktywującego nowe funkcje organizmu, a te wszystkie hormony oraz bakterie, to tylko taki dodatkowy bonus od matki? Pewnie dziecko i tak florę bakteryjną uzupełniłoby ze środowiska a bez hormonów, których nie otrzymałoby, zachwiałoby jakimś etapem narodzin. Same hormony nie mogłyby oddziaływać zbyt długo, ponieważ jako substancje, również ulegają rozpadowi. My "nowocześni ludzie" i tak mamy dużo uboższą florę bakteryjną niż nasi "dzicy" koledzy, a dodatkowo, z każdym połkniętym antybiotykiem, dziesiątkujemy ją bez opamiętania.

      Usuń
    9. Zaskoczyła mnie Pani tym opisem reakcji studentów na temat E.Coli. Wydawałoby się, że po to się idzie na studia, aby nauczyć się odróżniać telewizyjne mity od prawdy. a tu się okazuje, że - specjalnie czy nie - utwierdza się ludzi w tych mitach, tak przekazując informację, że akcent pada nie w tym miejscu co powinien.

      Proszę potraktować moje wpisy jako wypowiedź człowieka ciekawego wiedzy, zadającego czasami trudne pytania, ale laika w dziedzinie biologii. Swoją wiedzę w tym obszarze czerpię czytając różne artykuły, np. Pani bloga, przepuszczając przez filtr własnych przemyśleń w kontekście doświadczenia życiowego.

      Dziękuję
      Pozdrawiam :)

      I przepraszam, że takie długie. Kiedy miałem to w głowie, wydawało mi się, że zmieszczę się w kilku linijkach. A i tak mógłbym jeszcze dalej pisać.

      Usuń
    10. Witam :) ja tym razem krótko i jedynie informacyjnie: zaczęłam się zastanawiać w jaki sposób odnieść się do Pana wypowiedzi - nie da się krótko i zwięźle! I chciałabym też poprzeć moje wypowiedzi przyszłe źródłami z literatury. Przepraszam, ponieważ teraz akurat chwilowo brakuje mi godzin w dobie - jednak z pewnością odezwę się w drugiej połowie przyszłego tygodnia :)
      Mam nadzieję, że nie będzie mi Pan miał tego za złe!
      Pozdrawiam serdecznie!
      Agata :)

      Usuń
    11. Witam ponownie.
      Z lekkim opóźnieniem - ale już nadrabiam :)

      Bardzo ciekawe zależności Pan zauważył. Postaram się odnieść poniżej.
      Pierwiastki toksyczne - kontakt z powietrzem, gdzie w stężeniach atmosferycznych występują związki metali ciężkich czy tez kontakt przez skórę... Wie Pan, że jeszcze na początku XX wieku uważano, że arsen czy też ołów są fizlogicznymi składnikami organizmu? Była taka hipoteza, ponieważ większość badań wykazywała pewne (ale zawsze) ilości tych pierwiastków w organizmach ludzkich - a wtedy stosowano te pierwiastki powszechnie w różnych gałęziach przemysłu... Nawet zatrucie nimi powodowało paraliże, które mogły być mylone z polio - oficjalna nauka mowi o samym wirusie polio, natomiast nie ma nigdzie dowodów na wyizolowanie wirusa, a hipoteza jako właśnie powszechne stosowanie insektycydu DDT miało powodować te zatrucia organizmu i paraliże - moim zdaniem, jest bardziej prawdopodobna.
      W tym momencie na podobnej zasadzie można zrobić badania pod kątem obecności glifosatu w orgnizmie ludzkim i wyciągnąć wniosek (tak w oderwaniu od rysów historycznych), że to naturalny składnik fizjologiczny - a to przecież substancja z roundup-u stosowanego powszechnie przy uprawach. I to jeszcze rakotworczy - może to być odpowiedzialne też za wszechobecne w wysokim stopniu choroby nowotworowe... Jesteśmy nim "przesiąknięci"... Jednak zaden rząd albo przemysł - nie przyzna się do tego, bo żyjemy w czasach gdzie biznes jest najwżyszą, niestety, wartością dla "włodarzy" tego świata...

      Biologia jednak ma to do siebie, że jest zawsze dynamiczna - zachowuje lub wykształca mechanizmy, które równoważą szkody niesione przez czynniki środowiskowe, potrafi się dostować w celu ochrony zjawiska "życia" - tak ostatnio są doniesienia o tym, że niektóre mikroorganizmy wyształciły mechanizm zużywania plastiku jako substratu do swojego też "nowego" metabolizmu, rozkładając ten "nierozkładalny" do tej pory materiał.
      Tak samo - mogę podzielić się wspomnieniem - podczas studiów badaliśmy poziom antyoksydantów w ziołach zebranych na terenie Krakowa, przy Alejach - najbardziej zanieczyszczone spalinami miejsca. Porównaliśmy poziom antyoksydantów w tych ziołach w porównaniu z tymi samymi gatunkami ziół zebranymi na terenie względnie "czystych" Mazur. Antyoksydanty - związki prozdrowotne dzięki możliwości wyłapywania i neutralizowania wolnych rodników w organizmie, które niszczą, rozbijają dużo biomolekuł w organizmie powodując wiele patologicznych zjawisk, w tym przyspieszając starzenie. Wydawać się mogło, że więcej antyoksydantów, i bardziej "zdrowe" dla nas będą rośliny z terenów Mazur, a okazało się przeciwnie - więcej tych związków zidentyfikowaliśmy u roślin z zanieczyszczonego terenu: wniosek może być taki, że rośliny same musiały więcej tych antyoksydantów wytwarzać by być w stanie ochronić siebie same przed destrukcyjnymi wpływami zanieczyszczeń środowiskowych. Ciekawe, prawda? (Poniekąd to doświadczenie, w którym brałam udział, sprawiło, że zaczęłam patrzeć szerzej na możliwości biologiczne organizmów i mechanizmy stojące za pewnymi zjawiskami.) cdn...

      Usuń
    12. Odnośnie pierwiastków, które są znane jako "destrukcyjne" czy też toskyczne dla oragnizmów biologicznych - narażenie w środowisku daje jeszcze moim zdaniem pewien stopień "buforu" - możliwości rozłożone w czasie, do wykształcenia pewnych mechanizmów biologicznych zwalczających działanie niekorzystnych mechanizmów i wydalanie ich z organizmu. Jednak wstrzykiwanie ich do mięśni (a przy okazji do krwioobiegu, ponieważ tkanka mięśniowa jest jedną z najbardziej ukrwionych tkanek), może mieć bardziej katastrofalne skutki... Tak jak jest udowodnione, że aluminium jest kumulowane w tkankach mózgu - i u osób z autyzmem - powoduje to trwały stan zapalenia mózgu... widocznie taka akurat wrażliwość dużej części populcji patrząc na obecne statystyki, że obecnie aż 1 na 36 dzieci jest chore na ASD... (a to zatrważające statystyki obecnie co też zapewne ma związek z tym, że liczba szczepień od 1986 roku drastycznie wzrosła!)
      W stężeniach atmosferycznych, w środowisku też te substancje nagle pojawiające się mogą spowodować chwilową nadwrażliowość immunologiczną organizmu i uczulić na pewne dodatkowe czynniki... Tak bym to teraz widziała, jednak kwestie alergii muszę jeszcze zgłębić (jak wspominałam wcześniej). (To odnośnie tego, czemu niektórzy dorośli też nabywają alergii w trakcie trwania życia - nowe czynniki stymulujące układ immunologiczny, które co chwila pojawiają się w naszym uprzemysłowionym świecie...)

      Świetnie natomiast Pan zauważył, że dane związki przyjmowane drogą doustną ulegają rozkładowi lub nawet reakcjom substytucji, prowadzą do powstania innych związków, które mogą w większym lub mniejszym stopniu działać docelowo jako te "szkodliwe" czy tez nawet "dobroczynne" (wszystko zależy jaki związek i jakie substancje dodatkowo są obecne w żołądku, nie mówiąc już o poziomie pH czy też obecnej równowadze danych enzymów działających na różnych etapach trawienia)... Każdy organizm ma inne "czynniki towarzyszące", inny stan zdrowia/choroby - i skutki spożycia/czy przyjęcia do organizmu w inny sposób tych samych substancji może mieć różne manifestacje w każdym organizmie...

      Poziom higieny, wprowadzenie rozwiązań sanitarnych z pewnością był odpowiedzialny za wyeliminowanie chorób zakaźnych, śmiertelność z ich powodu drastycznie spadła od momentu wprowadzania ulepszeń w tym zakresie - jeszcze przed wprowadzeniem szczepień ochronnych. A więc tutaj nawet można poddać dyskusji, a nawet należy, zasługę szczepionek tradycyjnych w tym zakresie.
      A higiena - też mogła spowodować większą sterylność, ochronę dzieci przed zarazkami, i też mniejsze wykształcenie sprawności systemu immunologicznego, dlatego chyba we wszystkich obszarach nie można popadać w skrajności, ponieważ trzeba poobcować trochę z "zarazkami" powszechnymi, aby się przeciwko nim udopornić. Dzieci "sterylnie" wychowywane też często są chorowite, bo miały mniejsze możliwości wykształcenia odporności w trakcie swojego życia, gdzie to organizm szczególnie uczył się warunków środowiskowych...
      I też słusznie Pan zauważył - okazuje się, że mikrobiom jelitowy ma wpływ na system nerwowy i funkcjonowanie mózgu... Jest już sporo badań naukowych, udowadniający ten związek. Więc wszystko powiązane w tej biologii... :)
      cdn...

      Usuń
    13. Teraz powszechne jest podróżowanie na drugi koniec świata - jednak nasza biologia za tym nie nadąża... Dlatego dla rodowitych mieszkańcow naturalna odporność na dane czynniki to oczywistość, a "przybyszom" raczej wskazane wcześniejsze odbycie immunizacji, aby przygotować trochę immunologię na inne warunki, których organizm wcześniej nie poznał. Tak samo - słyszałam, że rośliny zdrowotne z danych zakątków świata najlepiej działają na rdzennych mieszkańców - to ma ogromny sens, ponieważ te rośliny tak samy jak i ludzie w tych rejonach są narażeni na te same "zagrożenia' ze strony środowiska, a rośliny świetnie potrafią się bronić (tutaj mogę przywołać poziom antyoksydantów w ziołach w zanieczyszczonym środowisku).
      Dlatego też sama doceniłam wartość nie jakichś roślin sprowadzanych z drugiego końca Świata - ale naszych z Polski, rosnących na Naszych :) łąkach... Ciekawe jest to, że niebawem chcą zakazać lub mocno ogrniczyć sprzedaż ziół... Jakby nie chcieli, żeby Ludzie zachowywali resztki zdrowia... Business is business.. Niestety... jak ludzie bardziej chorują, to do apteki częściaj się wybierają po syntetyki... :/

      Co do zwierząt jajorodnych - jest to w porównaniu z ssakami mniej skomplikowany proces, o wiele krótszy, i w jajach są zebrane wszystkie składniki odżywcze, a też mechanizm odprowadzania produktów metabolizmy przez błony pół-przepuszczalne i doprowadzania powietrza ze środowiska przez pory w skorupkach jaj... (Więc stopień zanieczyszczenia powietrza też może tutaj już wpływać na późniejsze przetrwanie w tym środowisku). W przypadku ssaków, tutaj biologia wykształciła bardziej skomplikowany proces... też bazując na tym, że te organizmy przeważnie mają docolowo dłuższą żywotność (przeważnie - ale wyjątki zawsze mają miejsce). Jest tutaj supelnie inna budowa tych organizmów, a co za tym idzie funkcje danych komponentów ich i mechanizmy biologiczne...

      Nie wiem, czy cokolwiek wyjaśniłam, nie powoływałam się na konkretne źródła w tym momencie - ale w tym miejscu z całego serca polecam przeczytać książkę "Jak zakończyć epidemię autyzmu" - jest tam moc odwołań do literatury naukowej, a przede wszystkim fakty mówiące o tym na jakich zasadach działa biznes farmaceutyczny... I czego się boi.

      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  4. "Dlaczego zakłada się, że organizm z biegiem czasu traci swoje właściwości wytwarza przeciwciał (zapomina)?"

    Ja może z nieco innej strony chciałbym nawiązać właśnie do tego:
    Moim zdaniem organizm nie zapomina- silnik nie zapomina jak się jeździ, tylko słabnie... Więc istotą rzeczy jest dbanie o system, który odpowiada za rozpoznawanie intruza i dodawanie go do bazy danych o nowych wariacjach. Mogę jedynie wyobrazić sobie, że detekcja genetyczna wygląda jak ciąg znaków binarnych (Tj. w filmie Matrix, ta zielona scena). Moc obliczeniowa organizmu, uwarunkowana jest od WSZYSTKIEGO!
    Natomiast wracając do sedna pytania, silnik, aby był sprawny, musi być oliwiony. Krew się wymienia, komórki się wymieniają, z sekundy na sekundę nie jesteśmy tym kim/czym byliśmy. Naturalnie ewoluujemy do granicy wytrzymałości embriona. I teraz, jak to działa względem indoktrynacji rockeFelerowskiej, najlepiej jak do tej pory udało mi się znaleźć- wyjaśnia ta rozmowa: (niestety nie mogę jej odnaleźć na yt, aczkolwiek jest w inscenizacji: 2 krzesła na łonie natury, jakieś drzewko chyba i facet w długich włosach tłumaczy jak działa oliwienie).

    A żeby zrozumieć to od podstaw medycyny chińskiej po angielsku, to tutaj szukałbym rozwiązania: https://www.youtube.com/watch?v=QBmC9NLHMcY

    Nie wiem czy pomogłem. ( ;

    Zdrawiam- Człowiek z brodą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. Nie rozumiem w tej całej genetyce tego, że teraz jest afera i wojna o amełykańskie laboratoria genetyczne na Ukrainie i o tym się mówi, nie mówi, a wszyscy wiemy i doskonale rozumiemy human traffic and parts. A w Chinach jest to dozwolone i się o tym nie mówi, nie walczy, nie morduje.
      Tego nie rozumiem.

      CZB

      Usuń
    2. Dziękuję, że włączył się Pan do dyskusji. Każdy głos w sprawie, pozwala lepiej zrozumieć otaczający świat a przynajmniej czasami zastanowić sie nad tym co do tej pory umykało naszemu poznaniu. :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

EGCG z zielonej herbaty oraz forsycja - naturalne leki - leczą a także zapobiegają C19!

Walka z rakiem: GRAVIOLA zawiera aż 74 składników przeciwnowotworowych! 'Turboraki... cz. II'

Brak dowodów - czyli brak jakichkolwiek badań